czystka wszystkiego, tak bym to nazwał. stagnacja jakich mało. otaczają mnie wciąż te same zlepki wyrazów a nawet ich brak. czasem. w pośpiechu wpatruję się w łyżkę. miga tu i tam. stronię od wszystkiego co świeci. charakterystycznie. tak właśnie wygląda szczecin. pojutrze łódź city, obawa działa jak zawsze. podniecenie nie znające granic. dwie rzeczy tak podobne. mój czas topi się w soku żołądkowym, zwęgla na krzemowej patelni i bóg wie co jeszcze. muszę się napić. nakurwić, mam na myśli.
czas to wielki problem. w każdym możliwym aspekcie. zły ten czas.
czas to wielki problem. w każdym możliwym aspekcie. zły ten czas.