czwartek, 31 maja 2012

robimy co chcemy wersja 2.0
mwahahahhahahahahhaha.
bedzie wiecej detali na zdjeciach widac.
~ * ~

środa, 30 maja 2012

średnia.

andaluzyjska infusion stygnie po mojej lewicy po raz pierwszy. gdy wystygnie dokonam aktu kwalifikacji do tych lepszych lub gorszych w smaku herbat. to moja słabość, niechętnie opuszczam alejkę z herbatami hipermakretowej hali.
co ciekawe nie kontrolujesz bezpośrednio średnicy źrenicy własnego oka a jednak zawsze dostrzegasz tę samą liczbę szczegółów. można się pokusić o stwierdzenie, że właściwie przy mniejszej średnicy powinno dostrzec się ich więcej ze względu na zwiększającą się głębokość ostrości. tendencja do skupiania uwagi na jednym elemencie efektywnie to ogranicza. tym samym zadość staje się powszechnemu sprowadzaniu absolutnie wszystkiego do jednego tylko charakterystycznego dla rzeczy czynnika warunkującego.
to upraszcza sprawę.
~ * ~
powieki podniosły się. otwór źrenicy skurczył się. główka od szpilki. dalekie staje się wyraźne. trzysta sześćdziesiąt stopni zabudowy. gdziekolwiek nie pojedziesz nie znajdziesz miejsca bez niej. oto twoje miejsce. nic nowego, realizacja przebiega poprzez modyfikacje. całe ciało drży na wieść. nakrętki odskakują od kręgosłupa. struktura siatki psychospołecznej jest dziurawa. zgodnie z zasadą nie możesz zbudować niczego od początku. możesz szukać nakrętek w trawie. w suchej trawie. w stogu siana.
główka od szpilki to atom. szukasz atomów. szukasz jednego atomu. znalazłeś. teraz go nazwij.
świadomość to nie wszystko. potrzebna jest jeszcze rzetelność.

poniedziałek, 28 maja 2012

siadasz na krześle, zapalasz światło i kierujesz je na kartki papieru. zeszyt, pojedyncze czy wydrukowane i spięte - to bez znaczenia. to jak walenie głową w mur, i choć nigdy nie przyszło mi faktycznie walić głową w mur, uczucie wskazuje jednoznacznie właśnie na tę formę samodewastacji. jestem pechowcem więc, w pobliżu nigdy nie było muru kiedy był potrzebny. siedzę i myślę o pięknych rzeczach które właśnie omijają mnie szerokim łukiem. to bezcelowe. zwróć uwagę na samą naturę lenistwa. próżne i nieprawdziwe są słowa "bo mi się nie chce". tak brzmią i próbujemy przekabacić samych siebie o ich prawdzie, jednak podążając za najgłębszym znaczeniem wcale tak nie jest. to proste, nic się nie dzieje bez powodu. nic nie powstaje z nicości. więc w toku rozumowania dochodzisz do wniosku że tak naprawdę chce ci się, tylko nie tego co akurat robisz. wielkie mi odkrycie, z zamiarem sprowadzenia mnie na ziemię wykrzykniesz owe słowa, lecz ja wiem o czym mówię. ba, kontynuacja precederu napełnia olbrzymią niechęcią. gdybym wiedział czego chcę, tutaj musiałbym przyznać niepodważalną rację. ale niewielu wie czego chce, natomiast wielu wie czego nie chce. jestem tylko jednym z wielu.
w końcu jesteś nieziemsko wkurwiony na to że robisz coś co nie daje żadnych efektów. lenistwo jest właśnie ukrytym wkurwieniem. i ja nie wiem jak je pokonać (bo to wróg!), gdyż jedynym ratunkiem jest pasja, a ta opuściła mnie dawno temu.
~ * ~
brak dynamiki, rutyna, brak ludzi, brak wyzwań. kurwa, jestem tak nieziemsko wkurwiony na to wszystko. 
wow. odkryłem pierwotną zależność. pasja na zmianę z wkurwieniem. to pozwala naszemu gatunkowi przeżyć. i pieprzenie, które jest wynikiem zarówno jednego jak i drugiego.

czwartek, 24 maja 2012

wtorek, 22 maja 2012

łosz kurde, ale zabawa.:)))

poniedziałek, 21 maja 2012


niedziela, 20 maja 2012

nie straszne nam kolejki do pałacu poznańskiego.

piątek, 18 maja 2012

sterroryzowany umysł.

nadmienić muszę, że stan mojego przygotowania przed jutrzejszą wejściówką z farmakologii jest już gotów na powszechne opłakanie. szykuje się soczysty minus jeden punkcik do kolokwium i zapisanie się na trwałe na czarnej liście studentów do ciurania po. ale przetrwamy!


sobota, 12 maja 2012

środa, 9 maja 2012

wpadłem do studni!

(nie moja fotografia)

poniedziałek, 7 maja 2012

uwielbiam film noir.

jak mam pisać, skoro inspiracja trwa tak krótko. to oczywiście też zależy w jakim czasie ją wykorzystasz. byt po bycie, a wiele ich nie ma za każdym razem, uciekają myśli przelane na szorstkie kartki w kilku drobnych zdaniach. czy forma to to czego mi potrzeba? i tak i nie, to ma znaczenie niejedno. panie mistrzu, niech to będę ja, który wynajdę sposób przeciw niedołężności. pomocy mi oszczędź z łaski swojej, daj człowiekowi oddychać.
ponieważ chęć ta mnie już zagłusza, odbija się echem i dudni o ściany mojego pokoju o szesnastu metrach ze zlewem, dywanem z ikei i żyrandolem na trzy czterdziestki. krótko można to skończyć, ale bać się zaczynam że satysfakcji mieć nie będę za niedługo. czysta stron. a. kolaps. mój czas się w sobie zapada, gdy patrzę w monitor i rozgrzewam cztery strzałki. istota wyższa powinna mieć chęć ciągłego podnoszenia poprzeczki a nie dewastacji własnego ouenu. sprowadza się to do ogromnej ilości zasobów (ach popularne słowo) niewykorzystanych. szczyt to jest, ja pytam? szczyt wszystkiego.
tak to najbardziej chyba czego człowiek bać się może. aże będzie odgadnięty z pomocą sprytu i przebiegłości drugiego. jak to ujrzałem więc, jasne staje się dlaczego to takie ciężkie do życia. konfliktem interesów gra mi na nerwach więc bo jakże to pisz zrozumiale i nie daj się zrozumieć. rezygnacja. z jednego. z dwóch -> kompromis [...]
siłą to. innej opcji nie ma. być może o to chodzi. manifest słabości.

~ * ~
film noir to taki film w którym gra bogart i nawet jak nie jest detektywem to rizwikłuje jakąś zagadkę, pełno trupów i kobieta.