czwartek, 22 grudnia 2011


jutro szczecin przez wrocław, sam nie wiem na co bardziej się cieszę.

wtorek, 20 grudnia 2011

wiśniowa.

jesssssst. pięć tygodni nocnego nakurwiania nareszcie się skończyło! meeting z mikrobą zakończony najprawdopodobniej sukcesem, wejściówki nad kreską, zostało tylko jedno jedyne koło z rkz do poprawy. do świąt zero, powtarzam zero wejściówek i aż mi ślinka cieknie na myśl o dzisiejszej wigilii grupowej i serce me rwie się już z tęsknoty za monopolowym. martwi mnie tylko że nie mam żadnej maślanki w lodówce, co by ją jutro rano móc spożyć..
fizjologia się przydaje.

niedziela, 11 grudnia 2011

tryb nocny. nadrabiam zaległości. nie ma gdzie pójść na zakupy. jeszcze 80 stron. i powtórzyć.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

niedziela, 4 grudnia 2011


sobota, 3 grudnia 2011

wyzwanie.

szczęścia się nie zamienia. szczęście się eskaluje wprowadzając kolejne elementy. to z początku redukcjonistyczne podejście daje w perspektywie obraz holistyczny. rozbijanie na składowe pierwsze, z których każda jest pełnowartościowa i doceniona prowadzi do całościowego doświadczenia bez braków. patrząc na ów obraz nie można zapomnieć z czego to szczęście w rzeczywistości wynika.
jeżeli jesteś skupiony (wiesz co masz robić i potrafisz to robić), nie istnieje coś takiego jak wypełnienie czasu po brzegi. wtedy znajdują się momenty na zamienniki i wybór pomiędzy nimi.

piątek, 2 grudnia 2011

źródło: http://b.asset.soup.io/asset/2593/9835_6407_480.jpeg

you set the tone.

jest po prostu inaczej. niegdyś ogólność, teraz myśli przekazuje się bezpośrednio i dosadnie. te kilka połączeń zastępuje ci dźwiganie globu i nagłaśnianie otaczającego świata. tendencja uwidacznia się od samego początku, rozszerzasz swój horyzont wstecz by zauważyć drgające struny głosowe pana daj mi bebilon. porównaniem szeroko zrozumiałym niech będzie, że herbata i kawa smakują tak samo a nawet czasem i lepiej, bo towarzystwo już nie krzyczy przez całą kawiarnię czego się napijesz. proszę, twoja ulubiona. obyczaj, jeżeli jest twoim (to znaczy mówisz o nim jak o własnym i nie krzywisz się potem o nim słysząc), zaakceptujesz zawsze. zasada żelazna i niepodważalna. korzyść jest tym właśnie, czego potrzebuję.
możesz powiedzieć co zechcesz. nareszcie. punkt następny to puryzm językowy.
white christmas. oczywiście będą białe, gdy uświadomisz sobie ile wiesz. o trzecim roku jeszcze coś. to nie tylko nigdy nie kończące się zaliczenia i noce jak ta dzisiaj. wzdłuż i wszerz obgadany kontakt z pacjentem okazuje się być kontaktem w dużej części pozaszpitalnym, gdy myślisz o oczach tego dziecka z oddziału pediatrycznego przez całą półgodzinną drogę tramwajem. wplatanie życia w suchą teorię. awans bez zmiany identyfikatora przypiętego do fartucha. jesteśmy stwórcami, ożywiamy mentalny detrytus wiedzy zawartej we własnych neuronach.

czwartek, 1 grudnia 2011

chaos jest.


brrr. trzeci rok męczy psychicznie. koła ustne? egzamin na komputerze? sale wykładowe z monitoringiem, by podglądać co robią studenci podczas wykładu (a siedzenia w ckd są wręcz stworzone do spania).

oj nawarstwiło się. płać teraz własnym zdrowiem. mi to by się przydał worek, żeby czasem rozładować napięcie.