środa, 29 września 2010

przestrajam.

ubarwić.

nachodzi znienacka kiedy tylko pokażesz się na ulicy albo ulica pokaże się tobie. późną porą. grząska rzeczywistość. nierozrywalna. żółta poświata, pod stopami również. maszerujemy razem równym tempem, choć bez ani jednego znaku wybijającego ten rytm. widzieć czy słyszeć przez dwie pary uszu czy oczu byłoby najzupełniej niemożliwe.

chyba tylko puls. krew płynie równie wolno w obu strumieniach. płynie, dobre sobie. może już się cofa? kto to wie.. progres czy regres, jak to określić?

utkwiło. chodzę w cudzych butach. bezprzesadnie właściwie. daleka przyszłość, a co będzie jak wpadnę pod samochód zaledwie jutro, śpiesząc się na tramwaj? gotowość i czas. to przesada, ale czy może być inaczej?

nic nie jest na zawsze, chyba że wiecznie będziesz czynić to wiecznym.

a teraz pora na wódkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz