niedziela, 27 września 2009

zmian czas.

oj tak. czas zmian. koniecznie, bo już wytrzymać nie można.

wypadło więc na łódź. duże miasto, o którym niekoniecznie dużo się słyszy. może to z powodu warszawy, która wyrosła niedaleko, może z innych powodów. rodowitym łodzian(in)em[!?] nie jestem, lecz miasto będę musiał traktować jak własne być może przez następne 6 lat. ciężkich lat, tak mówią. szczecin i parkową zostawiam za sobą z pewnym sentymentem. toż to w końcu 19 roków mordęgi. szczecinowi niech się wiedzie lepiej, bo już tylko lepiej może się wieść. niech się rozwija i niech ja widzę kaskadę, gdy nasępnym razem przyjadę w rodzinne strony. i sedinę, o tak. zobaczymy.

każde miasto ma swój zapach. ludzie, którzy przyjeżdżają ze szczecina w łodzi mogą poczuć prawdziwy zapach kolei (wysiadając z pociągu na kaliskiej). co więcej koleją pachną też trochę tramwaje, a to dziwne. natomiast chodząc po mieście nie można pozbyć się zapachu wnętrza samochodu (na świeżym powietrzu), a to ciekawe. zapachów jest więcej, to oczywiste. kamienice i bramy. wiadomo. masakra. pierwsze wrażenie nie było pozytywne. zobaczymy.

to już wszyscy wiedzą, co z tym mieszkaniem? a teraz porada: jeżeli dostałeś/łaś się na studia i wiesz że nie dostaniesz akademika to SAM/A znajdź sobie lokum. beż ŻADNEJ pomocy. zwłaszcza rodziców. to wcale nie jest śmieszne. jutro ide do dziekanatu pooglądać gablotki, o których tak dużo piszą na forum wydziału. i książek i atlasów szukać, rzecz jasna. no zobaczymy, zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz