sobota, 31 lipca 2010

resist.

wydaje się śmiesznym. nagle wszystko staje się jasne. za jakiś czas wyuczę się unikać przypadków. to oczywiste. zbieg okoliczności jest zbiegiem okoliczności, lecz gdy prześledzić zbiegi okoliczności ostatniego tygodnia, nasuwają się różne myśli. przede wszystkim jeżeli kilka rzeczy prostych układa się w ciąg, co jest zwykle nienormalne, z dużym prawdopodobieństwem będziemy mieli zbieg okoliczności. to się rozumie samo przez się i wynika jakoby z definicji. sam zbieg okoliczności jest zdarzeniem kulminacyjnym. ostatnio zbiegi okoliczności były częste, ale nie to przyciąga do nich uwagę. były przede wszystkim wypełnieniem wszystkich chwil które następowały po ciągach małych niezwyczajnych rzeczy. sto procent wykorzystania okazji, bym powiedział.

no i co z tego.

no właśnie. kurwa nie wiem co z tego. zdecydowanie lubię przypadki, bo to coś co wprowadza zamęt, nowinki. myślenie jednak o przyczynach przypadków wydaje się być zgoła laickie, gdyż prowadzi do rozważań na temat wzajemnej komunikacji pomiędzy bytami ludzkimi oraz nimi i absolutem. tak zagłębiamy się głęboko w drzewko swoistych preferencji i odkrywamy kolejne tematy do dyskusji (lub przekabacenia na własną stronę, czy tak to działa?).


3 komentarze:

  1. :8 , masz trochę pustactwa myślicielu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam ten Twój charakterystyczny styl pisania c; Nieźle tutaj jest, dość alternatywnie w stosunku do miliarda innych, tępych blogów.
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń