wtorek, 12 lipca 2011

wykorzystuj (dobrze) okazje.

tylko spokojnie. wszystko byś zrobił jak należy, studiując po kolei nauki płynące z obecnej kultury. potem doprawiając troszkę własną wyobraźnią, ale w granicach przyzwoitości z jednej strony, a akceptowalności z drugiej. nie bez powodu nazywa się to martwym punktem, gdy naturalna (więc obecna) powinność wyklucza się z ilością skrzętnie opracowanych sposobów. to tak, jakby powiedzieć komuś w pierwszych 90 sekundach kontaktu 'jestem, ale ty mnie kreujesz; jestem lustrem, posklejanym z miliarda kawałeczków.'

więc nie.
tyle, że fantazja to samonapędzająca się cecha. mówisz, że robiłeś już podobne rzeczy, a potem myślisz już inaczej.
tyle, że gdy dochodzi zaimek 'kiedyś'..

za jedno najbardziej, a mianowicie za blokadę doświadczenia. jawi mi się ono jako podstawowy motor napędowy, gdy inne już zawodzą. martwy punkt niepozytywnie oceniam. zauważyć jednak można że ów kompromis, to rodzaj ułomnej ochrony przed byciem nie sobą.
tłumaczyć zwykli różnie, jak ludzie - o ludziach, a odwoływać potem do ludzi. mówię, to błędne koło zawarte w słowach, że przecież naturalnie tak się robi. egoistą jesteś nie tam gdzie trzeba, własność marnujesz. to nie może być z lenistwa, posiadać taką obcość wewnątrz. mianownik znów (aż dziw): robimy co chcemy.

fantazję więc pobudzam.
niezwykle dźwięczne, lubię bardzo.

~ * ~

tak oto: dzieci brutalnej inspiracji. moją skruchą i pokutą niech będzie uogólnienie i dostrzeżenie schematu w tym wszystkim.

1 komentarz:

  1. cholera, nie wiedziałem, że "kiedyś" to zaimek.
    nie pisz tylko zajmij się wakacjami c;

    OdpowiedzUsuń