środa, 21 października 2009

'dżizas kurwa.'

jedną z rad, jakie dostałem od mamy, gdy wyjeżdżałem ze szczecina było, aby nie przesadzać z kawą. z początku pełen wigoru i wiary w obietnicę, którą złożyłem dość lakonicznie artykulując słowo 'ok', pojechałem więc. z uśmiechem na ustach.
nie da się.
choć to oczywiście kwestia sporna, co oznacza przesadzać, a co nie oznacza presadzać. właśnie skończyłem robić biofizykę na jutro. dzisiaj. kaw nie liczyłem. było ich w liczbie około cztery, może pięć. pije się je zamiast herbaty. mocne. czarne. deszcz zaczął padać. to oznacza nieznaczny wzrost natężenia dźwięku. dobrze, kiedy o drugiej w nocy drukarka przestaje być posłuszna, a z boku na łóżku nerwowo przewraca się z boku na bok współlokator, który dwie godziny wcześniej podjął rozpaczliwą próbę pójścia spać. naprawdę przypierdoliłbym tej drukarce. od serca tak. drukuje czyste kartki. rozpacz.

prysznic, melisa, spać.

1 komentarz:

  1. Urządzenia typu drukarka lubią czasem uprzykrzyć człowiekowi życie. W końcu są bezduszne. Przenośnie i dosłownie.

    A co do kawy... Mi nawet hektolitry by nie pomogły.

    OdpowiedzUsuń