sobota, 17 października 2009

nightmares.

kolejna sobota przebimbana. wewnętrzny niepokój. nie mogę się skupić. jak co tydzień. i nie że po imprezie, tylko po prostu. bo wolne, bo daleko jeszcze, bo mam w dupie.
dostałem minusa od mariolki. że niby nic się nie uczę. notak. co weekend obiecuję sobie, że nadrobię zaległości. piątek - padam, sobota - budzę się w porze obiadu, niedziela - okurwa, już niedziela!? dlatego dziś zaraz siadam, aby przykuć i mam wszystko głęboko w poważaniu. mam zdać. inaczej na chuj starałbym się tak bardzo do tej matury. na chuj bym wyjeżdżał by nie wrócić. priorytety - trzeba potrafić je wdrążać.

byłem jakieś dwie godziny temu u informatyka, żeby mi skonfigurował router. wygląd biura typowego hakera z drobną nutą typowej łódzkiej kamienicy. tu mnóstwo osprzętu, ogromny monitor, ze dwie drukarki. tam szafa, drugie biurko, na ścianie tarcza do dartów, wokół której dziury w otynkowaniu, na sąsiedniej wiszące antyki - dwie karty graficzne z zamierzchłych czasów opakowane w folię, na następnej duży plakat gołej babki. pod stopami wytarta wykładzina z promienistymi śladami po rozlanej kawie.
- proszę się rozgościć - bierze router, podłącza i zaczyna konfigurację. proces trwa jakieś dziesięć minut. wpisuje hasło: alcatraz trzy sześć. pytam go z zaciekawieniem, dlaczego akurat tak.
- no bo wie pan, jak tam bylismy zakładać to się właśnie śmialiśmy, że zrobiony jeden korytarz i cele po bokach.
no spoko. więc od teraz siedem-dziewięć ma nową jeszcze nazwę - alcatraz - która, muszę przyznać, zajebiście mi się podoba. alcatraz piętro trzecie pokój sześć.

ukojenia szukam. muszę kupić głośniki. i nieco czasu.
hektolitry kawy.

'listen, damn it, we will win.'

1 komentarz:

  1. Mieszkasz w alcatraz... hmmm...
    Przeczytałam Cię i doszłam do pewnych refleksji. Stwierdziłam, że muszę sobie "sesję" kupić, skoro mówisz, że działa.
    Ej, ja mam luzy a już mi się nie chce, czaisz? Jakaś Biblia... Jakaś mitologia...
    Olej Mariolke, ale za nauke się bierz i nie toń więcej. Bynajmniej nie w wódce ;)
    Robimy co chcemy.
    Jak to mawiała moja katechetka :'Dzieci, róbta co chceta! Tylko się nie pozabijajta!'

    Chciej m.! Chcieć to móc :)

    OdpowiedzUsuń